środa, 22 maja 2013

Vladimir Nabokov "Lolita"



Wszyscy wiedzą, kto to jest Lolita. Książka budzi reakcje skrajne: na jednym krańcu osi stoją wszystkie odmiany oburzenia/obrzydzenia/zniesmaczenia, na drugim zachwyt na miarę pisania peanów. Nie rozumiem, dlaczego Lolitę postrzega się jak pornografię; najbardziej szczegółowo opisana scena erotyczna nie była opisem samego aktu, tylko przeżyć mężczyzny, z których dziewczynka, cóż, nie zdawała sobie sprawy, choć nieświadomie je wywołała. A to, że czterdziestoletni mężczyzna i dziewczynka… No właśnie.

Miałam szczęście być czytelnikiem zdystansowanym i nie odczuwać nienawiści tego dla wielu ohydnego, starego Humberta. Dla mnie najciekawsze było to, co się działo z jego psychiką. Odniosłam wrażenie, że zatrzymał się na swojej pierwszej miłości i jakby na wiele lat w pewnym sensie przestał się rozwijać: pierwsza miłość była w jego wieku, byli wtedy dziećmi. Potem szukał tylko małych dziewczynek. Co ciekawe, obchodził go głównie czas, to, żeby obiektem jego pożądania było dziecko, a właściwie specyficzny jego typ określony jako „nimfetka”. Pisał, że kocha Lolitę, ale nie dbał o jej szczęście, a przynajmniej nie na tyle, by zainteresować się tym, jak się czuje, czy zorientować się, że ją krzywdzi. Dopiero gdy odeszła, było widać jego uczucie.

O psychice Lolity nie dowiadujemy się wiele, dlatego miałam wrażenie, że łatwo się z nią utożsamiać. Jest na pewno czasem chamska, wredna, przypominająca femme fatale, kłamie. Ale dlaczego jej relacja z Humbertem jest właśnie taka, można zastanawiać się długo.

Poza tym książka Nabokova jest – moim zdaniem – przykładem sztuki. Jest bardzo ładnie napisana, podziwiam kunszt autora, dodatkowo trzeba czytać ją uważnie, by wyłapać różne drobiazgi czy nawiązania.

Jestem w stanie pojąć, że niektórzy nie potrafią znieść tej książki, ale jest na tyle bogata, że uważam, iż warto się nad nią zastanowić, zwłaszcza, że jest to tekst dość istotny do kultury; wiele razy spotkałam się z określeniem "lolitka" na pewien rodzaj dziewczynki. Ja na pewno jeszcze do niej wrócę.

Zdjęcie pochodzi z http://lubimyczytac.pl, a tym razem zupełnie coś innego, bo moje refleksje po tej książce na http://minerwaproject.blogspot.com.

1 komentarz:

  1. Taaaak, "Lolita" to klasyka, ohydna, grzeszna, ale jakże boskim językiem napisana.

    OdpowiedzUsuń