Wiele lat temu oglądałam film na podstawie tej powieści
Dołęgi-Mostowicza. Film - dzieło ponadczasowe, ze wspaniałą obsadą
aktorską. Książka stała na półce kilkanaście lat. Chyba właśnie
znajomość filmu zniechęcała mnie do przeczytania jej, bo cóż nowego
mogłaby wnieść? Jednak w ramach odkurzania szafy z książkami
postanowiłam wreszcie zmierzyć się z tą pozycją.
Intuicja mnie nie
zawiodła. Rzeczywiście, znając film, nie trzeba czytać książki. Tym
bardziej, że mam wydanie ze zdjęciami z filmu i czytając miałam cały
czas przed oczami bohaterów wykreowanych przez aktorów.
Jest to dzieło należące do literatury lekkiej i przyjemnej. Klasyczny romans, czyli to, co i kiedyś, i dziś znajdzie czytelnika.
Tytułowy
bohater - Rafał Wilczur - to znany chirurg, mistrz i nowator w swym
zawodzie, właściciel prywatnej kliniki. Ma piękną, dużo młodszą żonę i
kochaną córeczkę. Wydawało by się-sielanka.Jednak w dniu kolejnej
rocznicy ślubu żona znika z kochankiem, zabiera córeczkę, zostawiając
list z wyjaśnieniami. Załamany profesor, po wielu godzinach zapijania
rozpaczy w nieznanym i podejrzanym towarzystwie, zostaje napadnięty,
pobity, w efekcie czego traci pamięć. I tu następuję gwałtowny przeskok w
czasie, migawka z życia pięknej profesorowej i dorastającej Mariolki,
po czym spotykamy Wilczura już jako Antoniego Kosibę. Po latach tułaczki
znajduje pracę i schronienie u młynarza w małej wsi na kresach. Tu
okazuje się, że umie leczyć, sam nie wie, skąd posiada taką wiedzę. Jest
na tyle skuteczny, że zostaje okrzyknięty najlepszym znachorem w
okolicy i ma wielu pacjentów.
Równolegle toczy się wątek Marysi,
sieroty zatrudnionej w małomiasteczkowym sklepiku. Dziewczyna jest
skrajnie wyidealizowana: dobra, skromna, cnotliwa, pracowita i piękna.
Jej adoratorem jest Leszek, syn właścicieli ziemskich, okolicznej elity.
Oczywiście wybucha gorąca miłość, narażona na przeszkody społeczne,
plotki zazdrosnych dam i zalotników. Jednak uczucie zwycięża wszelkie
przeciwności, zmierzając do happy endu. Jak można się domyślić (nawet
dość szybko) Marysia okazuje się bliską krewną Znachora, w związku z tym
zakończenie powieści, które być może miało być zaskakujące, wcale takim
nie jest.
Wg mnie powieść jest słodka aż do przesady.
Przewidywalna, momentami naiwna, chwilami mało realna. Lukrowani
bohaterowie, nawet jeśli mają jakieś wady, szybko przechodzą metamorfozę
i stają się idealni. Nawet obraz międzywojennej wsi i małego miasteczka
wydaje mi się wyidealizowany, nie chce mi się wierzyć, że ludzie byli
wtedy tak sympatyczni, bezkonfliktowi i dobrze nastawieni do sąsiadów.
Książka
może być świetnym lekarstwem na poprawę nastroju, na wyciśnięcie
nagromadzonych łez, na oderwanie myśli od szarej rzeczywistości i
przeniesienie się do wykreowanego, pięknego świata pełnego wspaniałych
bohaterów:)
Recenzja ukazała się również na moim blogu.
Ksiązkę czytałem dawno temu, film widziałem kilka razy. Polecam ekranizację.
OdpowiedzUsuńMoja mama jest ogromną miłośniczką zarówno tej książki, jak i jej ekranizacji... Film ten oglądałam już setki razy i za każdym razem moja mama płacze przy scenach końcowych. ;x Niewątpliwie, niezapomniana powieśc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.okiem-recenzenta.blog.onet.pl
Ba! "Profesor Wilczur" i "Znachor" to prawdziwa "klasyka literatury popularnej". udało mi się w latach 70. przeczytać prawdziwe przedwojenne wydania...
OdpowiedzUsuńA filmy! Cudo! Zarówno przedwojenne jak i powojenny z uroczą Anną Dymną w roli córki.
Znachora osobiście uwielbiam. ;)
OdpowiedzUsuń