Są takie książki, które pojawiają się w naszym życiu w
niewłaściwym czasie; nawet niekoniecznie gdy jesteśmy za młodzi lub za starzy,
czasem w danym dniu czy tygodniu możemy mieć po prostu ochotę na coś innego.
Lektury szkolne mają dużą szansę na stanie się takimi książkami, gdyż
obowiązują nas terminy. Nie lubię wypowiadać się negatywnie o wszelkiej
klasyce, ponieważ boję się, że po prostu czegoś nie zrozumiałam, ale muszę być
szczera.
Faktem obiektywnym jest, że opisy w tej powieści są bardzo
malarskie, pełne szczegółów. Zwykle nie nudzą mnie takie rzeczy, ale tym razem
było inaczej. Opisy wszelkich przeżyć wewnętrznych bohaterów wydawały mi się
bardzo dziwne; były momenty, w których bohater (lub bohaterka) tak bardzo
chciał panować nad sobą, że aż stawał się rozemocjonowany i egzaltowany.
Największy miałam z tym problem w rozdziale pod tytułem Zwierzenia, który jest
pamiętnikiem Joasi; ma dość specyficzne poglądy i często boi się myślenia
własnych myśli.
Ludzie bezdomni opowiadają
historię lekarza z misją. W dodatku niespełnionego lekarza – jego życie nie
składa się z samych sukcesów. Musi on wybierać między swoją misją a miłością. A
właściwie – moim być może zbyt śmiałym zdaniem – nie musi, ale i tak wybiera,
co również mi się nie podobało i wydało się przesadzone. Cała książka jest
momentami bardzo niewiarygodna; zaskoczyła mnie ograniczona przestrzeń. Akcja Ludzi bezdomnych dzieje się najpierw w
Paryżu, potem w Warszawie, w Cisach, w podróży zagranicznej do Wiednia i wielu
innych miejscach. Mimo to bohaterowie, którzy przypadkowo spotkali się w
Paryżu, nagle – również przypadkowo – spotykają się w Cisach, a ich krewni z
Warszawy i Cisów widzą się na trasie do Wiednia. A ja myślałam, że mam
szczęście, spotykając znajomą w tramwaju.
Tak więc niestety na tej książce Żeromskiego się nie
poznałam. Podobały mi się elementy symbolizmu pojawiające się głównie pod
koniec, bo jest to coś, co można interpretować. Może kiedyś wrócę do tej
lektury i spojrzę na nią inaczej, może umożliwi mi to omawianie lektury lub opinia kogoś z komentujących.
Zdjęcie okładki pochodzi z http://lubimyczytac.pl.
Bardzo serdecznie zapraszam też na http://minerwaproject.blogspot.com.
Mnie nie udało się przebrnąć przez tą książkę, ani w szkole, ani po studiach jak chciałam z dobrej woli nadrobić klasykę...jakoś odpycha mnie od tego autora
OdpowiedzUsuńNo cóż, chyba każdy ma takiego autora, na swoim blogu pisałam ostatnio o Sienkiewiczu; nie wiem dlaczego, ale nie jestem w stanie go czytać.
UsuńJa przebrnęłam, ale mam trochę bardziej pozytywne wrażenia niż Ty :) Choć jeśli chodzi o lektury szkolne to w mojej czołówce zawsze "Zbrodnia i kara", "Granica" i "Cudzoziemka".
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas:)
"Cudzoziemkę" nawet recenzowałam, "Granica" jeszcze przede mną, ale Dostojewski i Kuncewiczowa również wywarli na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie. :-)
UsuńNie dalej jak wczoraj obiecałem sobie, że wrócę do klasyków. To naprawdę zupełnie inny wymiar literatury.
OdpowiedzUsuńOch, tak! Życzę wytrwania w obietnicy, bo naprawdę warto.
Usuń