czwartek, 30 maja 2013

Stefan Żeromski "Ludzie bezdomni"



Są takie książki, które pojawiają się w naszym życiu w niewłaściwym czasie; nawet niekoniecznie gdy jesteśmy za młodzi lub za starzy, czasem w danym dniu czy tygodniu możemy mieć po prostu ochotę na coś innego. Lektury szkolne mają dużą szansę na stanie się takimi książkami, gdyż obowiązują nas terminy. Nie lubię wypowiadać się negatywnie o wszelkiej klasyce, ponieważ boję się, że po prostu czegoś nie zrozumiałam, ale muszę być szczera.

Faktem obiektywnym jest, że opisy w tej powieści są bardzo malarskie, pełne szczegółów. Zwykle nie nudzą mnie takie rzeczy, ale tym razem było inaczej. Opisy wszelkich przeżyć wewnętrznych bohaterów wydawały mi się bardzo dziwne; były momenty, w których bohater (lub bohaterka) tak bardzo chciał panować nad sobą, że aż stawał się rozemocjonowany i egzaltowany. Największy miałam z tym problem w rozdziale pod tytułem Zwierzenia, który jest pamiętnikiem Joasi; ma dość specyficzne poglądy i często boi się myślenia własnych myśli.

Ludzie bezdomni opowiadają historię lekarza z misją. W dodatku niespełnionego lekarza – jego życie nie składa się z samych sukcesów. Musi on wybierać między swoją misją a miłością. A właściwie – moim być może zbyt śmiałym zdaniem – nie musi, ale i tak wybiera, co również mi się nie podobało i wydało się przesadzone. Cała książka jest momentami bardzo niewiarygodna; zaskoczyła mnie ograniczona przestrzeń. Akcja Ludzi bezdomnych dzieje się najpierw w Paryżu, potem w Warszawie, w Cisach, w podróży zagranicznej do Wiednia i wielu innych miejscach. Mimo to bohaterowie, którzy przypadkowo spotkali się w Paryżu, nagle – również przypadkowo – spotykają się w Cisach, a ich krewni z Warszawy i Cisów widzą się na trasie do Wiednia. A ja myślałam, że mam szczęście, spotykając znajomą w tramwaju.

Tak więc niestety na tej książce Żeromskiego się nie poznałam. Podobały mi się elementy symbolizmu pojawiające się głównie pod koniec, bo jest to coś, co można interpretować. Może kiedyś wrócę do tej lektury i spojrzę na nią inaczej, może umożliwi mi to omawianie lektury lub opinia kogoś z komentujących.

Zdjęcie okładki pochodzi z http://lubimyczytac.pl
Bardzo serdecznie zapraszam też na http://minerwaproject.blogspot.com.

6 komentarzy:

  1. Mnie nie udało się przebrnąć przez tą książkę, ani w szkole, ani po studiach jak chciałam z dobrej woli nadrobić klasykę...jakoś odpycha mnie od tego autora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, chyba każdy ma takiego autora, na swoim blogu pisałam ostatnio o Sienkiewiczu; nie wiem dlaczego, ale nie jestem w stanie go czytać.

      Usuń
  2. Ja przebrnęłam, ale mam trochę bardziej pozytywne wrażenia niż Ty :) Choć jeśli chodzi o lektury szkolne to w mojej czołówce zawsze "Zbrodnia i kara", "Granica" i "Cudzoziemka".

    Zapraszam do nas:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cudzoziemkę" nawet recenzowałam, "Granica" jeszcze przede mną, ale Dostojewski i Kuncewiczowa również wywarli na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie. :-)

      Usuń
  3. Nie dalej jak wczoraj obiecałem sobie, że wrócę do klasyków. To naprawdę zupełnie inny wymiar literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tak! Życzę wytrwania w obietnicy, bo naprawdę warto.

      Usuń