piątek, 12 września 2014

"Kurtyna" - Agata Christie

Akcja powieści "Kurtyna", wydanej w 1975 roku, już po śmierci autorki, zamyka cykl książek o genialnym małym Belgu, który zawsze powtarzał, że "nie popiera zbrodni".
Opada kurtyna, która poszła w górę w 1920 roku, kiedy ukazała się po raz pierwszy "Tajemnicza historia w Styles": Herkules Poirot rozwiązując swą ostatnią zagadkę i tym razem sam wymierza sprawiedliwość; umiera, pokonany wiekiem i chorobą, ale jak zwykle zwycięski. Mon ami - to są jego ostatnie słowa, zwrócone do przyjaciela, kapitana Hastingsa, wiernego kronikarza jego dokonań.


 Podświadomie odsuwałam to wydarzenie. Zeszłoniedzielna rozmowa z pewną Asią, jedną z najsympatyczniejszych internetowych znajomości mych(to tak na marginesie), a także fakt, że moja Mama oglądnęła „Kurtynę” i WIEDZIAŁA, sprawiło to razem, że zlekceważyłam fakt iż z cztery zbiory opowiadań z Poirotem leżą i czekają a jedną książkę muszę zamówić. Wyszarpnęłam z półki ową „Kurtynę” i z uczuciem przejmującego smutku i strachu powróciłam do Styles.

Tam gdzie wszystko się zaczęło…
"Tu mieszkał, kiedy po raz pierwszy przybył do naszego kraju"
Początek i koniec - Styles


Moja przygoda z Poirotem, na dobre rozpoczęła się na początku 2012 roku, wtedy też wpadłam w nałóg gromadzenia książek z Poirotem, allegro było bardzo pomocne, bo dopiero niedawno wznowiono sporo książek, które do tej pory były dostępne tylko na wtórnym rynku. Nawiasem mówiąc, tak zdobyłam „Kurtynę”. Mania i choroba Herkulesowa miała różne fazy, były miesiące gdy czytałam jednym cięgiem prawie same książki Christie. Były też takie, jak ostatnio, czyli posucha. Christie to klasyka, jej klasy będę broniła własną piersią. Nie chciałam kończyć tej przygody. Mam zresztą wrażenie, że teraz wrócę znowu do Poirota nim rozpocznę przeprawę z panną Marple.

Co za cudowny czas, tyle pięknych książek. Kilkakrotnie prosiliście mnie abym pokazała swoją Agatową kolekcję. W tym wpisie, uczynię tym prośbą zadość. Jeszcze brakuje mi kilku książek, które poznałam w wersji audio.

Ale przejdę do „Kurtyny”, chociaż wierzcie mi, serce mi pęka, a w tym czasie w którym do Was piszę, mój Matecznik myśli, jak za moimi plecami skontaktować się z moimi znajomymi prawnikami, którzy napiszą wniosek o moje ubezwłasnowolnienie. Bo ja boleję… Straciłam przyjaciela. Agata Christie w sposób mistrzowski pożegnała swojego Belga, który, jeśli wierzyć przekazom, niemożebnie ją irytował. To, że „Kurtyna” nie jest tak sławną powieścią, tłumaczę tym, że obecnie ciężko ją zdobyć, a siłą tej powieści leży również w przywiązaniu czytelnika do Poirota. Byłam, jestem! Przywiązana i od pierwszej strony dałam się porwać emocjom i atmosferze.

Znany nam z wcześniejszych powieści przyjaciel Poirota – Hastings zostaje wezwany listownie przez
Nekrolog Poirota z New Yourk Times`a
przyjaciela do Styles, do miejsca gdzie rozwiązali pierwszą sprawę.



Oryginalna recenzja na BLOGU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz