To wg mnie jedna z najlepszych części cyklu. Przyznam, że teraz, w dorosłym wieku, dużo ciekawiej czyta mi się opowieści o dojrzałej Ani. Nie ma tu wprawdzie śmiesznych przygód, tak charakterystycznych dla rudowłosej dziewczynki. Jednak romantyzm nie uleciał z duszy Ani, na całe szczęście! Wyjątkowo dużo tu smutku, nostalgii. Klimat powieści, przepełniony nadmorskimi jesiennymi burzami, wiatrami czy śnieżycami, idealnie pasował mi do ponurej ciemności za oknem. Jakże miło było zasiąść wraz z Anią przed kominkiem, by towarzyszyć jej w spotkaniach z Ewą czy słuchać opowieści Kapitana Jima.
poniedziałek, 22 grudnia 2014
"Wymarzony dom Ani" L.M.Montgomery
Ania i Gilbert, świeżo poślubieni, rozpoczynają swe wspólne życie w
Wymarzonym Domku. Poznają nowych przyjaciół, ludzi, którzy znają
Józefa:) Wymarzony Domek jest świadkiem chwil radosnych, ale i
tragicznych.
To wg mnie jedna z najlepszych części cyklu. Przyznam, że teraz, w dorosłym wieku, dużo ciekawiej czyta mi się opowieści o dojrzałej Ani. Nie ma tu wprawdzie śmiesznych przygód, tak charakterystycznych dla rudowłosej dziewczynki. Jednak romantyzm nie uleciał z duszy Ani, na całe szczęście! Wyjątkowo dużo tu smutku, nostalgii. Klimat powieści, przepełniony nadmorskimi jesiennymi burzami, wiatrami czy śnieżycami, idealnie pasował mi do ponurej ciemności za oknem. Jakże miło było zasiąść wraz z Anią przed kominkiem, by towarzyszyć jej w spotkaniach z Ewą czy słuchać opowieści Kapitana Jima.
To wg mnie jedna z najlepszych części cyklu. Przyznam, że teraz, w dorosłym wieku, dużo ciekawiej czyta mi się opowieści o dojrzałej Ani. Nie ma tu wprawdzie śmiesznych przygód, tak charakterystycznych dla rudowłosej dziewczynki. Jednak romantyzm nie uleciał z duszy Ani, na całe szczęście! Wyjątkowo dużo tu smutku, nostalgii. Klimat powieści, przepełniony nadmorskimi jesiennymi burzami, wiatrami czy śnieżycami, idealnie pasował mi do ponurej ciemności za oknem. Jakże miło było zasiąść wraz z Anią przed kominkiem, by towarzyszyć jej w spotkaniach z Ewą czy słuchać opowieści Kapitana Jima.
"Opowieść wigilijna" Ch. Dickens
Ebenezer
Scrooge, główny bohater tej krótkiej opowieści z II połowy XIX wieku,
jest starym, zgryźliwym skąpcem. Nienawidzi świąt, ludzi, kocha jedynie
pieniądze. Pewniej wigilijnej nocy nawiedzają go trzy Duchy: przeszłych
Wigilii, obecnej nocy i przyszłości. Te wizyty i obrazy, jakie ukazały
się oczom Scrooga, odmieniły całkowicie jego życie.
Nie jest to na pewno przyjemna i lekka w odbiorze książka. Wyłaniały mi się z niej dwa główne przesłania:
co powoduje, że serce człowieka staje się jak z kamienia, niewrażliwe
na nic. Nie jest to powiedziane wprost, ale uważny czytelnik na pewno
dostrzeże odpowiednie sytuacje pokazane przez Ducha przeszłości. Patrząc z tej perspektywy powieść jest świetnym studium psychologicznym.Drugie
to bolesna prawda, co potrafią z człowiekiem zrobić pieniądze. I
narzucające się pytanie: czy warto?
Mimo Niełatwego tematu cieszę się, że sięgnęłam po Opowieść przed tymi Świętami.
Notka również na moim blogu.
piątek, 19 grudnia 2014
Emma
Małżeństwo dla pieniędzy to nikczemność, a małżeństwo bez nich to głupota - tak zwięźle podsumował lord David Cecil poglądy autorki na tę instytucję. Ale Emma to nie tylko kolejna książka o perypetiach matrymonialnych w XIX-wiecznej Anglii. To przede wszystkim błyskotliwa komedia omyłek, której przedmiotem jest gra pozorów, samooszustwa i iluzje, jakich dostarcza nam w nadmiarze nasz egoizm i zadufanie. W samym zaś środku intrygi stoi niezwykła bohaterka, pełna życia i wigoru, urocza, nieznośna i apodyktyczna Emma...
Padma z Miasta książek zainspirowała mnie do powtórki książek Austen. Przypomniała, że we wtorek wypadała rocznica urodzin autorki kultowych powieści. Czekając aż poczta dostarczy mi biografię Jane, przypomniałam sobie, że gdzieś po domu pląta się powieść, której powtórkę zaczęłam dawno temu. Książka która ma irytującą główną bohaterkę, a pomimo to jest naprawdę fantastyczną lekturą. Doskonałe ekranizacje, świetni bohaterowie. Powieść idealna, nie tak słynna jak „Duma i uprzedzenie”, ale przecież warta uwagi.
Emma
Woodhouse to panna zamożna – co bardzo rzadkie u Austen. Planuje nigdy nie
wychodzić za mąż, bowiem nie widzi potrzeby zmiany swej sytuacji. Mieszka z
ojcem, który jest w nią zapatrzony, nie grozi jej bieda, może robić co chce. Po
co miałaby ryzykować wejście pod kuratelę mężczyzny, który mógłby nie być aż
tak wyrozumiały. W międzyczasie Emma zabawia się swatami, w swej arogancji
uważa, że zna pragnienia i myśli wszystkich sąsiadów. Gdy jej guwernantka oraz
miejscowy wdowiec pobierają się Emma przypisuje sobie zasługę zeswatania tej
pary i postanawia na tym nie poprzestać. Teraz chce znaleźć męża dla nowej
przyjaciółki, wychowanicy miejscowej szkoły o której rodzicach nikt nic nie
wie. Harriet Smith, bo o niej mowa, jest głupiutką trzpiotką, niepozbawioną
urody, ale naiwną i prościutką, jednak niezrażona Emma chce spektakularnego
sukcesu i wybiera dla przyjaciółki naprawdę zacną partię. Tymczasem do Highbury powraca po latach nieobecności syn pana
Westona(męża byłej guwernantki Emmy) – Frank oraz siostrzenica pierwszej
plotkary miasteczka – panny Bates – Jane. Emma jest rozkoszną komedią pomyłek, z nutą
tajemnicy oraz – jak to bywa u Austen – doskonałymi i wciąż aktualnymi
portretami ludzi, z wszystkimi wadami i zaletami.
Całość na blogu
Całość na blogu
czwartek, 11 grudnia 2014
Inne głosy, inne ściany; Muzyka dla kameleonów - Truman Capote
„Zacząłem pisać
mając osiem lat – ni z tego, ni z owego, nie inspirowany niczyim przykładem. Nie
znałem nikogo, kto by pisał; mało tego, znałem niewiele osób, które czytały” - tak
Truman Capote pisze w przedmowie do Muzyki dla kameleonów.
Truman Persons
(Capote jest jego pseudonimem literackim) przyszedł na świat w 1924 roku w
Nowym Orleanie, niejednokrotnie odmalowanym przez pisarza w licznych
opowiadaniach. Dorastał umieszczany u licznej rodziny, miedzy innymi w
Luizjanie, Alabamie i Missisipi. W Monroeville
(Alabama) poznał chłopczycę, Harper lee, o której pisałam przy okazji lektuty
Zabić drozda.
Od dziecka
wytrwale ćwiczył pisanie; w wieku lat siedemnastu publikuje prozę narracyjna w
New Yorkerze, Harper’s Bazaar, Atlantic Monthly. Jego pierwszym sukcesem na dużą skalę była powieść Inne głosy, inne ściany wydana
w 1948, kiedy Capote miał zaledwie 24 lata. Inne głosy są opowieścią na wpół
autobiograficzną, młody chłopak Joel Knox przybywa do tajemniczego Landing by po
śmierci matki zamieszkać z nigdy niewidzianym ojcem. Stara ruina stojąca
samotnie na odludziu ma swoje sekrety, a zamieszkała jest przez rozbitków życiowych,
dziwne indywidua, które mają niebagatelny wpływ na charakter młodzieńca. Capote
dość odważnie wyraża się o swoim homoseksualizmie – piękną apoteozę miłości
wkłada w usta Dolores z opowiadania stryja Randolfa. Capote funduje czytelnikom
prozę ożywczą, jednocześnie o dusznym klimacie, bardzo hermetyczną, niekiedy
groteskową, jednak jest to proza marzycielska jak obraz chłopca z tyłu okładki. Czytaj dalej...
Etykiety:
Truman Capote,
uczestnik - Agata Adelajda
wtorek, 2 grudnia 2014
"Duma i uprzedzenie" Austen
Anglia,
XIX wiek. Rodzina Bennetów należy do średniozamożnej szlachty.
Niestety, los obdarował rodziców 5 córkami, poskąpił choć jednego syna,
który byłby spadkobiercą majątku. W związku z tym dziedzicem po śmierci
pana Benetta ma zostać kuzyn. Ta sytuacja nie jest korzystna dla
panienek na wydaniu i znacząco zawęża grono kandydatów na przyszłych
zięciów. Jednak w pobliskim Netherfield dzierżawcą zostaje sympatyczny i
co ważniejsze-bogaty pan Bingley. Budzi to wielkie nadzieje w sercu
pani Bennet, której jedynym życiowym powołaniem jest wydać za mąż córki.
Oczywiście już widzi oczyma wyobraźni najstarszą Jane jako panią w
Netherfield...Co więcej, wraz z Bingleyem przyjeżdża pan Darcy, typ
chmurny i dumny, który od samego początku budzi wielkie wzburzenie w
Elżbiecie.
Schemat powieści jest bardzo tradycyjny: ona i on, najpierw będący wrogo
do siebie nastawieni, potem pod wpływem niespodziewanych wydarzeń
zmieniający swe nastawienie do drugiej strony. Wielka miłość, której na
drodze stają konwenanse i uprzedzenia, kończąca się happy endem.
Jednak wg mnie głównym atutem są tu rewelacyjnie skonstruowane postacie.
Jest rozważna Elżbieta, skromna i zamknięta w sobie Jane, są
siostry-trzpiotki, matka-wprost nazywana głupią, ojciec-ironicznie
zdystansowany. Rewelacyjny obraz epoki i życia angielskiej szlachty! Te
opisy bali, obiadów, zachowań ich uczestników. Ranga problemów, jakie
zaprzątały głowy młodych panienek! Charakterystyka mentalności,
obyczajów. A to wszystko opowiedziane lekkim językiem, okraszone ironią i
humorem.
Książka nie jest tak porywająca jak np. "Wichrowe Wzgórza", mimo
wielowątkowości akcja toczy się spokojnie, leniwie, jednak czyta się ją
bardzo sympatycznie. Wg mnie to najlepsza książka Austen.
środa, 26 listopada 2014
"Ania z Avonlea"
Ania powraca do Avonlea, by uczyć w tamtejszej szkole. Szybko okazuje się jednak, że praca nauczyciela to prawdziwe wyzwanie. Świeże upieczona nauczycielka będzie musiała zaskarbić sobie sympatii podopiecznych - a są wśród nich urwisy, złośliwcy i fajtłapy... Na szczęście zdarzają się i bratnie dusze. Ania nawiązuje nowe przyjaźnie, popada w nowe tarapaty i zaczyna zdawać sobie sprawę, że coraz bardziej zależy jej na pewnym chłopaku...
Jesień sprzyja powtórkom
literackim. Chętniej odwiedzamy starych
znajomych. Zamiast wędrować nowymi ścieżkami, wolimy usiąść z kimś kogo dobrze
znamy, napić się herbaty powspominać stare dzieje. Wczoraj przeżywałam dzisiejszego dentystę,
dziś wróciwszy od złego pana który zrobił mi straszne „ziazi”, próbując
zapomnieć o ziejącej pustką dziurze w żuchwie, wybrałam się do Avonlea, do
pewnej rudowłosej Ani.
Ania nie poszła na studia,
została w Avonlea, aby pomagać w gospodarstwie Maryli, której pogarszający się
nieustannie wzrok groził całkowitą ślepotą. Ania – dzięki uprzejmości Gilberta,
obejmuje szkołę, którą sama tak niedawno ukończyła. Przed temperamentną
dziewczyną nowe przygody. Nowy sąsiad, a także praca w szkole – tak więc nowe
wyzwania, nowe cele! Założy z przyjaciółki Koło Miłośników Avonlea i będzie
próbowała zmieniać swoją małą ojczyznę. Jedno jest pewne, nudno nie będzie, tym
bardziej, że Maryla przygarnie bliźnięta!! Oj mówię Wam – będzie się działo.
Ania dorasta nie jest tak trzpiotowata, ale nie uniknie swoich słynnych pomyłek
i wpadek. Dajcie znów uwieść się ciepłu Wyspy Księcia Edwarda.
Z niezmienną przyjemnością wracam
do przygód Ani! Wprawdzie dziś, z powodu wyrwanego zęba nie mogłam raczyć się
pyszną, gorącą herbatką, ale wczoraj spędziłam miły wieczór z ludźmi, których
znam i kocham od wielu lat. Poznałam także nowych przyjaciół Tola i
rozbrajający Tadzio, urocza panna Lawenda, Karolina Czwarta, Jaś. W Avonlea
przybyło nowych twarzy. I dzięki temu możemy niemalże na nowo odkrywać tą
uroczą miejscowość, znowu poznajemy nowych przyjaciół. Razem z Anią przeżywamy
jej sukcesy i porażki, płaczemy i śmiejemy się. Nie ukrywam, że dzięki Tadziowi
okazji do uśmiania się będzie
mój egzemplarz, już nie jest pierwszej mlodości |
Denis Diderot "Kubuś Fatalista i jego pan"
Francja, XVIIIw. Kubuś i jego pan spotykają się na zakurzonym dukcie,
podążają nie wiadomo dokąd. Kubuś snuje nieprzerwaną opowieść, pan
niewiele się odzywa. Poznajemy niektóre wydarzenia z przeszłości sługi,
zwłaszcza historie jego zalotów i licznych miłostek, jego poglądy i
rozważania na różne tematy. Kubuś twierdzi, że wszystko w naszym życiu
jest już zaplanowane, że ciążącego nad człowiekiem fatum w żaden sposób
zmienić nie można.
Powieść napisana jest w formie dialogów, lekkim językiem. Określana jest mianem powiastki filozoficznej. Utwór powstał w 1773r, jednak wydany został dopiero po śmierci Autora.
Diderot poddaje ironicznej krytyce ówczesną Francję, w satyryczny sposób odnosi się do życia na salonach, szlachty czy kościoła.
Przyznam, że nie zaprzyjaźniłam się z tą książką, ani z jej bohaterami, nie zachwyciła mnie w najmniejszym stopniu. Poglądy Kubusia są dalekie od moich, klimat opisywanej epoki we Francji -zupełnie mi obcy. Być może nie potrafię odczytać jej głębi, jej przesłania. Przeczytałam jako ciekawostkę, jednak bez żalu odniosę ją do biblioteki.
Notka ukazała się również na moim blogu.
Powieść napisana jest w formie dialogów, lekkim językiem. Określana jest mianem powiastki filozoficznej. Utwór powstał w 1773r, jednak wydany został dopiero po śmierci Autora.
Diderot poddaje ironicznej krytyce ówczesną Francję, w satyryczny sposób odnosi się do życia na salonach, szlachty czy kościoła.
Przyznam, że nie zaprzyjaźniłam się z tą książką, ani z jej bohaterami, nie zachwyciła mnie w najmniejszym stopniu. Poglądy Kubusia są dalekie od moich, klimat opisywanej epoki we Francji -zupełnie mi obcy. Być może nie potrafię odczytać jej głębi, jej przesłania. Przeczytałam jako ciekawostkę, jednak bez żalu odniosę ją do biblioteki.
Notka ukazała się również na moim blogu.
Ania z Zielonego Wzgórza
Gdy Maryla i Mateusz Cuthbertowie decydują się przygarnąć chłopca z sierocińca, nie maja pojęcia, że od tej pory ich życie wypełnią niespodzianki. Zaczyna się od tego, że na Zielone Wzgórze w Avonlea przybywa nie chłopiec, lecz jedenastoletnia rudowłosa dziewczynka. Ania to osóbka o nieprzeciętnym temperamencie i wybujałej fantazji. Jej obecność wywróci życie mieszkańców Avonlea do góry nogami, a Zielone Wzgórze nigdy nie będzie takie jak dawniej. Przygody Ani Shirley - najsłynniejszej rudowłosej bohaterki w literaturze światowej, która od lat podbija serca kolejnych pokoleń czytelników!
Jesień. Nostalgia, melancholia i
podróże sentymentalne, ale nie banalne… chociaż może ; ] Zamarzył mi się powrót
do lektury mojego, czy to jeszcze dzieciństwa, a może już młodości. Teraz
jedenastolatka jest prawie dorosła.
Ponad dekadę temu chyba wciąż byłam jeszcze dzieckiem. Nie wiedziałam w
jaki świat wkraczam, gdy Mamusia podsunęła mi książkę. Początek mnie nie
zachwycił. Jakaś wścibska Małgorzata, jakaś Maryla i jakiś Mateusz. O co tu
chodzi? Sprawdziła się reguła, że gdy na początku idzie z książką kiepsko
później nie wyobrażam sobie bez niej życia. Od tego pierwszego czytania, ponad
dziesięć… Jezu – mija właśnie piętnaście lat od kiedy przeczytałam pierwszy raz
tą ponadczasową książkę… wielokrotnie zanurzałam się w przygody rudowłosej Ani.
Znam na pamięć cały cykl. Nie mogę wyjść ze zdumienia, iż mojej siostrzenicy
nie ruszyła ta książka wcale :|
Czytając odnajduję spokój, czuję zapach tamtych lat, na ścianach ukazują
się cienie marzeń z tamtych lat.
Piętnaście lat znajomości… 3/5 mojego życia. Warto żyć idąc przez świat
z takimi przyjaciółmi. Moja dusza nie
zestarzała się, skoro wciąż płaczę na tych samych scenach. Nie stłamsił mnie
świat skoro wciąż wybucham śmiechem na odpowiednich scenach. Dusza moja wciąż
jest młoda… chociaż tak często uparcie twierdzę, że jestem Entem : D
Mamy ten stary egzemplarz, którego okładka jest przy opisie ale ten niebieściutki był MÓJ MÓJ WŁASNY ;] |
Fabułę zna chyba każdy. Samotne rodzeństwo, Maryla i Mateusz
podejmują decyzję o adopcji jedenastoletniego chłopca z domu sierot. Chłopiec
ma pomagać starzejącemu się Mateuszowi w zajmowaniu się gospodarką. Niestety, w
skutek pomyłki, zostaje im przysłana jedenastoletnia dziewczynka, rudowłosa,
piegowata i nieustannie mieląca językiem. O Ile Maryla chce dziewczynkę odesłać, o tyle
Mateusz jest Anią zauroczony. Koniec, końców Ania zostaje na Zielonym Wzgórzu.
Kończy się jałowy, pusty, zimny i pozbawiony miłości okres jej życia. Pod
skrzydłami surowej Maryli i pobłażliwego Mateusza, Ania rozkwita, przeżywa
niezwykłe, przygody które bawią, ale i przejmują dreszczem. Dziewczynka jest
wyposażona w niezwykłą wyobraźnię, która sprawia, że nuda ucieka. Ania,
kochająca przyrodę i piękno otwiera nam oczy na otaczające nas cuda. Udowadnia,
że nie trzeba być bogatą w sensie materialnym, by cieszyć się życiem i
dostrzegać jego piękno. Przeciwnie, niedostatki materialne pomagają wyostrzyć
wzrok i zobaczyć, jak wiele w istocie posiadamy.
Poznajemy Avonlea, uroczą wieś na
Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie, zaprzyjaźniamy się z jej mieszkańcami,
którym nieobce są wady, które znamy z codziennego życia. A jednocześnie autorka
opisuje ich w tak ciepły i przyjazny sposób, że chcielibyśmy poznać ich
osobiście, wypić herbatę nawet z Józią.
Nie wiem jak Wy, ja pokochałam
Avonlea, zżyłam się z tymi bohaterami. Wszyscy nabrali dla mnie niezwykle
realnych barw. Moja Siostrzenica jest jedyną, znaną mi osobą, która zaprzestała
lektury serii po pierwszym tomie. Nie odczuła potrzeby podtrzymywania znajomości
i rozwijania jej. Ach! Ile straciła :
Kocham „Anię z Zielonego Wzgórza”,
uwielbiam całą serię. Te książki ugruntowały we mnie radość czytania, pokazały
jak czytanie może upiększyć życie. I chociaż wiem, że Gilbert Blythe jest
jednym z tych bohaterów, którzy sprawili, że każdy z moich mężczyzn miał
niezwykle wysoko podniesioną poprzeczkę i każdy wydawał się jakiś taki „niedoskonały”
to nie żałuję ani chwili poświęconej na czytanie tych książek. Wciąż do nich
wracam, wciąż odkrywam jakieś skarby. Tak! Wciąż płaczę przy ostatniej rozmowie
Mateusza i Ani, bo później po prostu dostaję spazmów.
Całość na moim blogu
wtorek, 25 listopada 2014
"Rilla ze Złotego Brzegu"
Ania z Zielonego Wzgórza jest już dorosłą kobietą. Głównymi bohaterami książek Lucy Maud Montgomery stają się teraz jej dzieci. Ich losy, splatające się z wydarzeniami historycznymi, dostarczają wiernym czytelniczkom serii o Ani wielu wzruszeń.
Książki do których wracam, zbiór
ogromny. Pewnie źle to o mnie świadczy, że mam o wiele więcej ukochanych
książek, niż ludzi. Do tego zbioru należą książki o rudej Ani. Na tej
poświęconej jej córce – Rilli dodatkowo płaczę zawsze dwa razy. Po pewnej bitwie
i z powodu Wtorka.
Ania jest już panią w średnim
wieku, Gilbert to poważny, szanowany lekarz. Państwo Blythe odchodzą w cień, a
na pierwszy plan wysuwają się ich dzieci, zwłaszcza Rilla nieobecna w sumie i w
„Ani ze Złotego Brzegu” i w „Dolinie
tęczy”. Tym razem autorka to ją czyni
główną bohaterką. Dziecko Złotego Brzegu, młoda dziewczyna przed którą świat
stoi otworem, troszkę zakompleksiona, ale jednak świadoma swej urody. Rilla
chce się bawić, tańczyć i uwodzić. Jest jeden problem, oto początek lata 1914
roku, zamach w Sarajewie. Wybucha wojna. Potyczka, która budzi ekscytację w
mężczyznach, którzy oto są radośnie
rozgorączkowani, jakby wybierali się na piknik. Kobiety są o wiele bardziej sceptyczne. Ania przeżyje
chwilę grozy gdy chłopcy, których urodziła, kołysała w ramionach pójdą na front.
Równie ciężkie chwile czekają dziewczęta, które będą żegnały chłopców, którym
oddały serce.
Książka o Rilli jest chyba
najbardziej dorosłą i wzruszającą książką z serii o Ani. Rilla staje przed
wyzwaniami, przed którymi jej matka żyjąca w czasach pokoju nie musiała stawać.
Chociaż życie Ani nie było od początku
szczęśliwe, zaznała i biedy i głodu i odrzucenia, nie poznała rodzicielskiej
miłości i ciepła, to jako młoda panienka, korzystała z życia. Rilla musi
dorastać w strachu o tych których kocha, nie może być beztroska, musi bardzo
szybko dorosnąć.
Montgomery konstruuje w bardzo
ciekawy sposób RIllę. Najpierw dziewczyna jest próżna i pusta, jedyne co ją
interesuje to własny wygląd i dobra zabawa, ale okoliczności zmuszają ją do
przyspieszonego kursu dojrzewania.
Fragmenty książki to zapiski Rilli w jej dzienniku, w nich najbardziej
jest widziana ta zmiana.
Pochodzi z bloga Z pasją o dobrych książkach i nie tylko...
"Ania z Szumiących Topoli"
W życiu Ani nastąpiły istotne zmiany - zaręczyny z Gilbertem i uzyskanie tytułu magistra nauk humanistycznych. Solidne wykształcenie umożliwiło jej objęcie posady dyrektorki szkoły w Summerside. Niestety, z tym wiązały się pewne nieprzyjemności - walka z klanem Pringle`ów. Na szczęście Ania potrafiła stopić lód w najtwardszych sercach i wkrótce stała się powierniczką wielu mieszkańców miasteczka. Jak potoczą się jej dalsze losy? Czy ziszczą się dziecięce marzenia?
Bardzo ważne dla mnie jest, aby
czytać nie tylko nowości, głośne bestsellery, ale również przypominać o
klasyce. Jako człowiek, który nie ma problemu z zawieraniem nowych znajomości,
często obracam się wśród ludzi i widać szybko czy ktoś jest oczytany w klasyce.
Często bywa tak, że głośne książki, hity przemijają, ale znajomość
Sienkiewicza, Tolkiena, Lewisa, czy Montgomery jest jakimś sitem. Nie chcę
przez to powiedzieć, że skreślam każdego kto nie zaleje się łzami na słowa: „Nic
to”, bowiem można czytać książki a być mimo wszystko głupcem i złym
człowiekiem, ale sama mam szczególny sentyment do klasyki. Który jak widać odezwał
się ze zdwojoną siłą, gdy liście zaczęły żółknąć.
W moim domu była seria książek o
Ani Shirley, książki były z serii: „każda
od innej matki” i gdy Rodzice się przeprowadzali coś zginęło. Zginęła „Ania z
Szumiących Topoli”, więc czytałam egzemplarz biblioteczny, niezmiernie
uradowała mnie wyprzedaż na stronie Wydawnictwa Literackiego, które oferowało „uszkodzony
egzemplarz”(wzięłam w cudzysłów, bo książka jest nówka nieśmigana, nawet według
moich standardów). Kupiłam, razem z innymi książkami, których pożądałam, a gdy
paczka przyszła, miałam spory kryzys, zaczęłam więc kartkować i tak stała się
moją lekturą do posiłków…
„Ania z Szumiących Topoli” to
powieść w przeważającej części, epistolarna. Ania Shirley, opisuje swojemu
narzeczonemu Gilbertowi miejsce do którego przybyła, aby pełnić obowiązki
dyrektorki szkoły w Summerside. W listach tych, powycinano większość miłosnych
wyznań Ani, znajdujemy tylko opis jej perypetii. A na początku było ich wiele.
Ponieważ Ania zajęła posadę na którą ostrzył sobie zęby ktoś z rodu panującego
w miasteczku, na Anię spada kara, że komitet szkolny wybrał ją. Dodatkowo w
szkole uczy bardzo zgryźliwa nauczycielka, która cieszy się z porażek koleżanki
i nie szczędzi jej złośliwości. A na samym początku Ania ma spore problemy ze
znalezieniem mieszkania, na szczęście trafia na Ulicę Duchów, do domu zwanego
Szumiącymi Topolami. W tym mieście Ania spędzi trzy lata, napisze wiele listów
świadczących o miłości, tęsknocie i lekkim piórze. Spotka ją wiele przygód,
zabawnych, wzruszających. Pozna nowych przyjaciół i napotka sporo zakrętów na
swojej drodze.
Nie jestem fanką tej części, ale
od czasu do czasu, wracam do niej. Niestety tym razem, czytając inne wydanie,
spotkała mnie niespodzianka. Raczej niemiła. Mianowicie inne tłumaczenie… byłam
przyzwyczajona do innych imion i nazw… i
nie miałam konfitury z dyni, która kiedyś zrobiłam zainspirowana książką.
Bardzo nie lubię, gdy przywyknę do jednego tłumaczenia, zmieniać… czuję się jak
schizofrenik, niby książka ta sama, a ja nie wiem o co chodzi i jestem okrutnie
zdezorientowana
W tej książce wyjątkowo czuć
jesienny nastrój, pewnie dlatego, że zawsze zaczyna się, na początku roku
szkolnego, lecą liście, snują się mgły, a i Ulica Duchów jest taka jesienna. Klimatyczna.
Chociaż, moim zdaniem, książka
nie zapiera tchu w piersi, to jednak dla kilku epizodów warto znać…
Pochodzi z bloga Z pasją o dobrych książkach i nie tylko...
poniedziałek, 24 listopada 2014
Pan Tadeusz Adama Mickiewicza, wydany po raz pierwszy w 1834 roku w Paryżu, to arcydzieło polszczyzny, epos narodowy, który stał się dla wielu pokoleń niewyczerpanym źródłem natchnień, fundamentem patriotycznych wzorów i przywołań pięknych, starodawnych szlacheckich tradycji. Można w nim jak w wiecznie żywym zwierciadle zobaczyć dawne gusta i obyczaje, stroje, zabawy i popularne potrawy, podziały stanowe, rytuały i sposoby rozumienia świata.
Prawdopodobnie w końcu roku 1833 Autor donosił Klaudynie Potockiej, że kończy swoje, najmłodsze dziecko, które jako najmłodsze najbardziej teraz lubi, a w lutym 1834 pisał do swego przyjaciela, Antoniego Odyńca: „Tadeusza wczoraj skończyłem. Pieśni ogromnych dwanaście. Wiele marności, wiele też dobrego: będziesz czytał. Co tam najlepsze to obrazki z natury kreślone naszego kraju i naszych obyczajów domowych”.
Niniejsza edycja poematu, wzbogacona pięknymi ilustracjami Michała Elwiro Andriollego, oparta została na wydaniu przygotowanym wg rękopisu i pierwszych dwu wydań (w tym korekty doń wykonanej przez samego Autora) opracowanym przez zespół naukowy kierowany przez prof. Konrada Górskiego dla Zakładu Naukowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.
Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na
Litwie: historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem.
Nie oszukujmy się, jesteśmy
najprawdopodobniej ostatnim pokoleniem, które będzie znała prawdziwy, pełny
tytuł epopei narodowej. Zwierzchności oświatowe uznały, że pora zakończyć epoki
katowania niewinnych dziatek wierszowanymi opisami z Pana Tadzia i należy
bidaka wyrzucić ze szkół. Mam nadzieję, że chociaż niektórzy poznają tę piękną
książkę i nie zidiocieją do reszty.
Gwoli jasności, mój tekst nie rości sobie
pretensji do naukowej recenzji, profesjonalnego tekstu, to struga myśli osoby,
która Pana Tadeusza pokochała od pierwszego czytania. A!! o dziwo nie przepadam
za Mickiewiczem! Wolałam zawsze i wolę nadal Julka Słowackiego, za jego
melancholię, za melodię, za tęsknotę i smutek, który wylewa się z każdej
strofy. W Słowackim jest smutek i pokora, natomiast Mickiewicz nawet jak pisze
o smutku czuć dumę, pychę. A przynajmniej ja tak to odbieram, bo go nie
lubię.
Lubię pojedyncze wiersz, bo "Do
M***" Jest mistrzowskie, powiedzcie, że nigdy się nie czuliście
jak podmiot liryczny?
"Pan Tadeusz" był w moim domu
dziełem ważnym, nie wiem więc dlaczego(aczkolwiek ubolewam nad tym) w domu
mojej Siostry jest już "chorym nudziarstwem". W moim domu, egzemplarz
dziadkowy, był czczony niczym relikwie i do szkoły brać mi go nie było wolno.
Oczywiście żadnej wersji z opracowaniem, ale nie miałam tak ślicznego wydania
jak to wydane przez MG. Arcydzieło. Książka do oglądania, podziwiania
Oczywiście wszyscy znamy Inwokację,
jeśli chcecie przyszpanować, po "na niej z rzadka ciche grusze
siedzą", kontynuujcie "śród takich pól przed laty, nad
brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim we brzozowym gaju...". Nie
zrobicie większego wrażenia rozbierając się do naga. Inwokacja jest piękna,
wzruszająca i śpiewna i autentycznie przenosi nas tam gdzie pragnie Mickiewicz,
ale chyba dopiero tym razem odkryłam piękno Epilogu, po
macosze go traktujemy, a jest piękny, tragicznie smutny
Jedyne szczęście, kto w szarej godzinie
Z kilku przyjaciół usiadł przy kominie,
Drzwi od Europy zamykał hałasów,
Wyrwał się z myślą ku szczęśliwym czasom
I dumał, myślił o swojej krainie...
(...)
I przyjaciele wtenczas pomogli rozmowie,
I do piosnki rzucali mnie słowo za słowem
-
Jak bajeczne żurawie nad dzikim ostrowem,
Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną
I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną,
Każdy ptak chłopcu jedno pióro zrucił,
On zrobił skrzydła i do swoich wrócił...
wtorek, 18 listopada 2014
"BRACIA KARAMAZOW" FIODOR DOSTOJEWSKI
Tytuł: Bracia Karamazow
Tytuł oryginału: Brat'ja Karamazowy
Autor: Fiodor Dostojewski
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 965
Tytuł oryginału: Brat'ja Karamazowy
Autor: Fiodor Dostojewski
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 965
Powieść "Bracia Karamazow" wybitnego, rosyjskiego pisarza Fiodora
Dostojewskiego jest ostatnią powieścią w jego dorobku. Po raz pierwszy
wydana w całości w 1880 roku, została okrzyknięta jego największym
dziełem. Trudno nie zgodzić się z tą opinią. Książka niewątpliwie jest
jednym z najwybitniejszych dzieł literatury światowej. Znana i
podziwiana na całym świecie. "Bracia Karamazow" należą do klasyki
gatunku, ale nie zważając na to, gdyż klasyki mogą nam się podobać lub
też nie, powieść podobała mi się i ciesze się, że w końcu ją
przeczytałam. Aczkolwiek książka, nie wywarła na mnie mocnego wrażenia
także nie wzbudziła jakiejś wielkiej ekscytacji.
Powieść "Bracia Karamazow" jest obszerna, wielowarstwowa, ma wielu bohaterów, zawiera wiele refleksji psychologiczno-filozoficznych pisarza. Poprzez swoje wywody autor, zmusił poniekąd czytelnika do własnych przemyśleń na poruszane tematy. Książka trudna, lecz komunikatywna i łatwa w odbiorze. Niemniej jednak na przeczytanie trzeba zarezerwować sobie trochę czasu, także spokoju i skupienia.
Fabułą powieści, a zarazem głównym wątkiem jest morderstwo Fiodora
Pawłowicza Karamazowa. Akcja została osadzona w drugiej połowie XIX
wieku, na rosyjskiej wsi w Spędobylińsku. Na pierwszych stornach
powieści autor zapoznaje czytelników z całą historia rodziny Karamazow.
Pomału przedstawia i wnikliwie opisuje głównych bohaterów, tj. trzech
braci Karamazow, najstarszego Dymitra (Mitka) oskarżonego później o
ojcobójstwo, Iwana i najmłodszego Aleksieja zwanego Aloszą. Trzech braci
(a właściwie, to prawdopodobnie było ich czterech, był też Smierdiakow z
nieprawego loża) łączy jeden ojciec, ale poza tym diametralnie różnią
się od siebie. Dymitr jest niespokojną duszą, narwańcem, hulaką i
awanturnikiem. Rywalizuje z ojcem o względy Gruszeńki. Iwana cechują
ateistyczne poglądy, a Aloszke głęboka i silna wiara w Boga.
W powieści Dostojewski poruszył takie tematy jak Bóg, piekło, ateizm,
moralność, miłość, dobro i zło. W mistrzowski sposób przedstawił
psychologiczne portrety głównych bohaterów. Ponadto wszystkie postacie w
książce są barwne, wyraziste i oryginalne.
Z pozoru prosta fabuła zwykłego kryminału, a jednak cała otoczka
sprawiła, że powieść zyskała miano jednego z najwybitniejszych dzieł
literatury światowej. Niby jest winny, ale do końca nie wiadomo, czy
rzeczywiście Dymitr, kierowany zazdrością i szaleństwem, zamordował ojca
Fiodora Karamazowa. Autor pomału i szczegółowo, wyjaśnia wszystkie
aspekty zbrodni.
Najbardziej podobał mi się fragment, gdy Iwana odwiedził diabeł i sam
dialog z nim. Godne uwagi są także mowy końcowe obrońcy i oskarżyciela.
Autor planował napisanie ciągu dalszego "Braci Karamazow", opisującego dzieje Aloszy, lecz (wielka szkoda i strata) śmierć pisarza pokrzyżowała plany.
poniedziałek, 17 listopada 2014
"Ania z Szumiących Topoli" L.M. Montgomery
Jakże miło w długie, jesienne, zimne i ciemne popołudnie zasiąść na
kanapie z kolejnym tomem przygód Ani, ogrzać swą zziębniętą duszę!
Po zaręczynach Ani i Gilberta młodzi są skazani na kilka lat rozłąki. Gilbert podejmuje studia medyczne, a Ania zostaje dyrektorką liceum w Summerside. Młoda nauczycielka musi stawić czoła całemu klanowi Pringle'ów, którzy ewidentnie chcą ją sprowokować do opuszczenia szkoły. Jednak sposób zachowania Ani, jej osobowość, potrafią zmiękczyć najtwardsze serca. Zamieszkuje w Szumiących Topolach, u dwóch sympatycznych wdów, z którymi szybko się zaprzyjaźnia. Dorośleje, w jej wypowiedziach i zachowaniu daje się zauważyć coraz więcej roztropności, życiowej mądrości, bez uszczerbku na szczęście na dziecięcej wręcz radości:)
Tym razem w narracji powieści przeważają listy do narzeczonego, w których Ania dokładnie opisuje swoją codzienność.
Oczywiście nie brakuje tu nowych przyjaciół, ale i chwil powrotu na ukochane Zielone Wzgórze. Jak zwykle czarne charaktery i paskudni złośliwcy zmieniają się pod wpływem Ani w całkiem znośnych obywateli;)
Mimo dużej dawki infantylizmu, z niezmienną przyjemnością czytałam po raz kolejny o życiu rudowłosej bohaterki:)
Notka ukazała się również na moim blogu.
Po zaręczynach Ani i Gilberta młodzi są skazani na kilka lat rozłąki. Gilbert podejmuje studia medyczne, a Ania zostaje dyrektorką liceum w Summerside. Młoda nauczycielka musi stawić czoła całemu klanowi Pringle'ów, którzy ewidentnie chcą ją sprowokować do opuszczenia szkoły. Jednak sposób zachowania Ani, jej osobowość, potrafią zmiękczyć najtwardsze serca. Zamieszkuje w Szumiących Topolach, u dwóch sympatycznych wdów, z którymi szybko się zaprzyjaźnia. Dorośleje, w jej wypowiedziach i zachowaniu daje się zauważyć coraz więcej roztropności, życiowej mądrości, bez uszczerbku na szczęście na dziecięcej wręcz radości:)
Tym razem w narracji powieści przeważają listy do narzeczonego, w których Ania dokładnie opisuje swoją codzienność.
Oczywiście nie brakuje tu nowych przyjaciół, ale i chwil powrotu na ukochane Zielone Wzgórze. Jak zwykle czarne charaktery i paskudni złośliwcy zmieniają się pod wpływem Ani w całkiem znośnych obywateli;)
Mimo dużej dawki infantylizmu, z niezmienną przyjemnością czytałam po raz kolejny o życiu rudowłosej bohaterki:)
Notka ukazała się również na moim blogu.
sobota, 15 listopada 2014
Carmen - Prosper Mérimée
Ta niewielka książeczka wydana w mojej ulubionej w dawnych latach serii Koliber postała sobie wśród swoich towarzyszek niedoli
prawie 25 lat. Wydana w 1989 i posiadająca nr 118 roku z pewnością była od razu przeze mnie zakupiona po ukazaniu się jej w księgarni, celem uzupełnienia zbieranej serii i czekała, czekała aż się doczekała, że przyszedł na nią czas. A znajdują się w niej trzy niezwykle wciągające swą intrygującą treścią nowelki Prospera Mérimée, uważanego za francuskiego mistrza noweli, które to mistrzostwo w pełni potwierdzają. Nowelki te o różnej tematyce łączą pochodzący z odmiennych środowisk a jednak w swych zachowaniach podobnie prymitywni, wyraziście zarysowani i bardzo ekspresyjni bohaterowie o gwałtownych i namiętnych naturach, które determinują ich postępowanie. Bohaterowie Merime są targani silnymi emocjami i tym emocjom ulegają a to doprowadza w każdym przypadku do dramatycznego końca.
Czytaj więcej>>>>>>
sobota, 8 listopada 2014
Łuk triumfalny - Erich Maria Remarque
Pełen skomplikowanych relacji, niejednoznaczny, emocjonalny, tragiczny - taki jest Łuk triumfalny Ericha
Marii Remarque'a. Ta wydana w Stanach tuż po wojnie antywojenna powieść
jest jedną z najbardziej znanych w dorobku pisarza. Zawarł w niej
piękny przekaz: nawet w najtrudniejszych czasach możliwa jest miłość,
kochać może nawet człowiek zastraszony i cierpiący który boi się
miłości. Remarque zawarł w niej również swoje doświadczenia; urodzony w
Osnabrück Erich Paul Remark dobrze znał wojenne piekło (był ciężko ranny
na froncie w czasie I wojny światowej), które opisał w powieści Na Zachodzie bez zmian.
Powieść ta jak i film nakręcony na jej podstawie na tyle nie rozjuszyła
nazistów, którzy zaczęli prześladować Remarque'a dopatrując się w jego
korzeniach pochodzenia żydowskiego. W 1939 roku Remarque emigrował do
Stanów Zjednoczonych. Po wojnie zamieszkał w Szwajcarii, w której zmarł w 1970 roku. Czytaj dalej...
Etykiety:
Erich Maria Remarque,
uczestnik - Agata Adelajda
środa, 5 listopada 2014
Ania ze Złotego Brzegu
Ania jest przykładną żoną i matką pięciorga dzieci. Niestety, sielankowy nastrój zostaje zmącony, gdy do Złotego brzegu przyjeżdża irytująca ciotka Gilberta. Nikt nie podejrzewa, że to dopiero początek serii dramatycznych, czasem wzruszających, a niekiedy po prostu zabawnych zdarzeń. Głównymi bohaterami opowieści staja się dzieci państwa Blythe'ów, które przeżywając młodzieńcze przygody, borykają się z typowymi dla tego wieku problemami i powoli odkrywają to , co w życiu najważniejsze. Ale i rudowłosa Ania nie znika ze sceny – towarzyszymy jej, gdy zaczyna podejrzewać iż Gilbert już jej nie kocha...
Minęło sporo czasu od kiedy skończyła
się akcja „Czytamy Anię”, ja niestety wtedy odpuściłam „Anię ze Złotego Brzegu”,
ponieważ nie chciało mi si iść do biblioteki, a swojego egzemplarza nie miałam.
Na szczęście obudziłam się w porę i dziś w drodze do pracy, nabyłam tę część w
kolekcji wydawanej przez Wydawnictwo Literackie, w promocyjnej cenie 13.99.
Taniej, tak ładnego wydania nie kupię, chociaż to – niestety – nie jest
idealne, ale o tym później. Lubie tę część, jest w niej dobra proporcja Ani i
jej dzieci. Dlatego oderwałam się na chwilę od krwawych Romanowów i przeniosłam
się na sielski Złoty Brzeg.
Całość u MNIE
Całość u MNIE
wtorek, 28 października 2014
W. Szekspir "Hamlet"
Skusiłam się w księgarni na to piękne wydanie jednego z
najsłynniejszych dzieł Szekspira, by móc zaglądać i podczytywać. Inna
sprawa, że zaskoczyła mnie totalnie cena-ciut ponad 10 zł. Jak to się
dzieje, że dzieła klasyczne sprzedawane są za grosze, a i tak zalegają
na półkach, za to czytadła bezwartościowe często, w zawrotnych cenach
około 40zl rozchodzą się jak ciepłe bułeczki?
Hamlet jest duńskim księciem, synem skrytobójczo zamordowanego króla. Po tym, jak ukazuje mu się duch ojca i wyjawia prawdę dotyczącą okoliczności śmierci, młodzieniec postanawia ją zweryfikować i pomścić. Zadanie jest o tyle trudne, że mordercą jest jego wuj, obecny król i mąż jego matki. Ucieka się do forteli, zaskakuje swą przebiegłością.
Jednak historia zabójstwa to tylko pierwsza, najbardziej oczywista warstwa dramatu. Dużo ciekawsze i wartościowsze są rozważania filozoficzne, psychologiczne rysy postaci. To one nadają dziełu ponadczasowego charakteru. Czyż i dziś niejeden jest w stanie zrobić wszystko dla władzy, prestiżu i pieniędzy? Opowieść pełna mroku, grozy, złych emocji i uczuć. A to wszystko przedstawione pięknym, poetyckim językiem.
"Czymże jest człowiek, jeżeli najwyższym
Jego zadaniem i dobrem na ziemi
Jest tylko spanie i jadło? Bydlęciem,
Szczerym bydlęciem. Ten, co nas obdarzył
Tak płodną władzą myślenia, że może
I wstecz, i naprzód poglądać, nie na to
Dał nam tę zdolność, ten udział boskości
Rozumem zwany, aby w nas jałowo
Leżał i butwiał(...)"
Hamlet jest duńskim księciem, synem skrytobójczo zamordowanego króla. Po tym, jak ukazuje mu się duch ojca i wyjawia prawdę dotyczącą okoliczności śmierci, młodzieniec postanawia ją zweryfikować i pomścić. Zadanie jest o tyle trudne, że mordercą jest jego wuj, obecny król i mąż jego matki. Ucieka się do forteli, zaskakuje swą przebiegłością.
Jednak historia zabójstwa to tylko pierwsza, najbardziej oczywista warstwa dramatu. Dużo ciekawsze i wartościowsze są rozważania filozoficzne, psychologiczne rysy postaci. To one nadają dziełu ponadczasowego charakteru. Czyż i dziś niejeden jest w stanie zrobić wszystko dla władzy, prestiżu i pieniędzy? Opowieść pełna mroku, grozy, złych emocji i uczuć. A to wszystko przedstawione pięknym, poetyckim językiem.
"Czymże jest człowiek, jeżeli najwyższym
Jego zadaniem i dobrem na ziemi
Jest tylko spanie i jadło? Bydlęciem,
Szczerym bydlęciem. Ten, co nas obdarzył
Tak płodną władzą myślenia, że może
I wstecz, i naprzód poglądać, nie na to
Dał nam tę zdolność, ten udział boskości
Rozumem zwany, aby w nas jałowo
Leżał i butwiał(...)"
Będę wracać i wracać, podczytywać i przeglądać.
Notka ukazała się również na moim blogu.
niedziela, 26 października 2014
G. Flaubert - "Salambo"
Tytuł oryginalny – Salammbo
Ilość stron – 332
Wydawnictwo – Państwowy Instytut Wydawniczy
Data Wydania – 1978
Przekład – Wacław Rogowicz
Moja ocena – 7/10
Salambo to dla mnie od początku jedna wielka egzotyka. Kartagina, III w. p.n.n.e to nie jest ani mój ulubiony okres historyczny ani miejscówka, mimo to przeczytałam pod wpływem bardzo entuzjastycznej opinii Siemomysły.
Od początku uderzyło mnie pieczołowite odmalowanie przez autora świata i realiów, które są mi tak bardzo obce. Przez całą książkę miałam jednak blokującą wiadomość przepaści dzielącej mnie i te czasy, mnie i autora, a nawet autora i ten konkretny okres historyczny. To chyba sprawiło, że nie umiałam w pełni docenić tego, co miałam w ręku.
Potem zaczęłam analizować Salambo na płaszczyźnie przekazu. Zastanawiałam się, co chciał powiedzieć autor, przenosząc akcję w to konkretne miejsce i czas. Wyłoniła się z tego bardzo smutna opowieść o namiętności – takiej wyniszczającej, walce o wolność, o siebie, trochę pewnie też o ślepej wierze i fanatyzmie religijnej. Mimo to nie mogłam jakoś polubić tytułowej bohaterki, chociaż nie mam jej wiele do zarzucenia, próbowała robić, to co w jej mniemaniu było właściwe. Dużo ciekawszą postacią okazał się Matho, chociaż od początku wiedziałam, że jego starania skazane są na niepowodzenie.
Nie rezygnuję z Flauberta. Być może z Panią Bovary pójdzie mi lepiej.
Ilość stron – 332
Wydawnictwo – Państwowy Instytut Wydawniczy
Data Wydania – 1978
Przekład – Wacław Rogowicz
Moja ocena – 7/10
Salambo to dla mnie od początku jedna wielka egzotyka. Kartagina, III w. p.n.n.e to nie jest ani mój ulubiony okres historyczny ani miejscówka, mimo to przeczytałam pod wpływem bardzo entuzjastycznej opinii Siemomysły.
Od początku uderzyło mnie pieczołowite odmalowanie przez autora świata i realiów, które są mi tak bardzo obce. Przez całą książkę miałam jednak blokującą wiadomość przepaści dzielącej mnie i te czasy, mnie i autora, a nawet autora i ten konkretny okres historyczny. To chyba sprawiło, że nie umiałam w pełni docenić tego, co miałam w ręku.
Potem zaczęłam analizować Salambo na płaszczyźnie przekazu. Zastanawiałam się, co chciał powiedzieć autor, przenosząc akcję w to konkretne miejsce i czas. Wyłoniła się z tego bardzo smutna opowieść o namiętności – takiej wyniszczającej, walce o wolność, o siebie, trochę pewnie też o ślepej wierze i fanatyzmie religijnej. Mimo to nie mogłam jakoś polubić tytułowej bohaterki, chociaż nie mam jej wiele do zarzucenia, próbowała robić, to co w jej mniemaniu było właściwe. Dużo ciekawszą postacią okazał się Matho, chociaż od początku wiedziałam, że jego starania skazane są na niepowodzenie.
Nie rezygnuję z Flauberta. Być może z Panią Bovary pójdzie mi lepiej.
poniedziałek, 13 października 2014
Dama Kameliowa - Aleksander Dumas (syn)
Z klasycznymi powieściami jest ten problem, ze ciężko wnieść coś nowego
do dyskusji na ich temat. Z pewnością większość z Was zna fabułę, ale
nakreślę ją pokrótce dla tych, którzy z Damą Kameliową się nie spotkali.
Akcja powieści rozgrywa się w połowie XIX-go wieku w Paryżu. Właśnie
odbywa się licytacja dóbr zmarłej na gruźlice kurtyzany, Małgorzaty
Gautier. Młody narrator z czystej ciekawości postanawia przyjrzeć się
jej bliżej i z czystej przekory nabywa tomik należący do zmarłej. W
książce znajduje się tajemnicza dedykacja, która frapuje młodzieńca.
Okazuje się, że autorem wpisu jest dawny kochanek Małgorzaty, Armand
Duval... Tak zaczyna się jeden z najsłynniejszych melodramatów wszech
czasów, który służył za kanwę Traviaty Verdiego, był wielokrotnie
inscenizowany i ekranizowany (chociaż nie doczekaliśmy się ekranizacji
prawdziwie epickiej w hollywoodzkim sensie).
Etykiety:
Dumas Aleksander syn,
uczestnik - Agata Adelajda
wtorek, 7 października 2014
"Ania na uniwersytecie" L.M. Montgomery
Kolejna podróż sentymentalna i wielce udane godziny relaksu przy lekturze:)
To trzecia część przygód Ani. Tym razem mamy okazję poznać 4 lata życia w Redmond, zakończone zdobyciem tytułu magistra. Środowisko Avonlea niezbyt przychylnie patrzyło na pomysł kobiety studiującej, jednak Ania dopięła swego. Wraz z przyjaciółkami zamieszkała w urokliwym "Ustroniu Patty", poznała nowych znajomych, a nawet kandydata na męża. Jednak po kilku latach zażyłej znajomości Ania odrzuciła oświadczyny Roya, by niedługo potem, w obliczu ciężkiej choroby Gilberta, uświadomić sobie, że to on jest miłością jej życia.
Powieść ma wiele elementów kiczowatego romansu (Autorka sporo miejsca poświęciła tematowi zamążpójścia), jednak emanuje również sporą dawką humoru. Jak zwykle u Montgomery bohaterki są niesamowitymi gadułami, co nie raz sprowadza na nie kłopoty! Ale nie brak tu i chwil zadumy, poważnych rozważań o życiu i przyszłości.
Bohaterowie poprzednich części dorastają. Jak miło śledzić spotkania dorosłych już Ani i Diany, obserwować, jak Gilbert staje się poważnym mężczyzną! Pojawiają się nowi. Nie ukrywam, że postać Phillipy działała mi na nerwy, tyle w niej próżności i roztrzepania.
Niestety, wydanie, które czytałam, nie było najlepsze, rzucały się w oczy błędy ortograficzne i stylistyczne, ale tylko takie znalazłam w bibliotece:(
Wracając do takich lektur żałuję, że nie mam córki;) Ale może kiedyś będę je podsuwała wnuczkom:)
To trzecia część przygód Ani. Tym razem mamy okazję poznać 4 lata życia w Redmond, zakończone zdobyciem tytułu magistra. Środowisko Avonlea niezbyt przychylnie patrzyło na pomysł kobiety studiującej, jednak Ania dopięła swego. Wraz z przyjaciółkami zamieszkała w urokliwym "Ustroniu Patty", poznała nowych znajomych, a nawet kandydata na męża. Jednak po kilku latach zażyłej znajomości Ania odrzuciła oświadczyny Roya, by niedługo potem, w obliczu ciężkiej choroby Gilberta, uświadomić sobie, że to on jest miłością jej życia.
Powieść ma wiele elementów kiczowatego romansu (Autorka sporo miejsca poświęciła tematowi zamążpójścia), jednak emanuje również sporą dawką humoru. Jak zwykle u Montgomery bohaterki są niesamowitymi gadułami, co nie raz sprowadza na nie kłopoty! Ale nie brak tu i chwil zadumy, poważnych rozważań o życiu i przyszłości.
Bohaterowie poprzednich części dorastają. Jak miło śledzić spotkania dorosłych już Ani i Diany, obserwować, jak Gilbert staje się poważnym mężczyzną! Pojawiają się nowi. Nie ukrywam, że postać Phillipy działała mi na nerwy, tyle w niej próżności i roztrzepania.
Niestety, wydanie, które czytałam, nie było najlepsze, rzucały się w oczy błędy ortograficzne i stylistyczne, ale tylko takie znalazłam w bibliotece:(
Wracając do takich lektur żałuję, że nie mam córki;) Ale może kiedyś będę je podsuwała wnuczkom:)
niedziela, 5 października 2014
Thomas Hardy - Z dala od zgiełku tłumu
1874 roku w Wielkiej Brytanii zaczęła ukazywać się w odcinkach powieść Z dala od zgiełku tłumu Thomasa Hardy'ego. W Polsce doczekaliśmy się jej po nieomalże stu latach w 1957 w tłumaczeniu Róży Czekańskiej-Heymanowej. Jak dotąd jest to jedyne wydanie, bardzo trudno dostępne i wycofywane z bibliotek.
Farmer Gabriel Oak zakochuje się w przyjezdnej młodej kobiecie, Betsabie Everdene. Ona jednak odrzuca oświadczyny Gabriela i znika z jego życia. Na Oaka spada nagły cios - za sprawą psa o nieutemperowanym charakterze ginie całe stado owiec. Farmer musi się najmować jako parobek, by zarobić na utrzymanie. Pewnego dnia przypadkowo trafia do dużego folwarku, gdzie panią jest Betsaba. Czy wolno mu kochać ją nadal? Jak potoczą się losy ich miłości? Czy Betsaba wybierze Boldwooda, dżentelmena z sąsiedztwa, czy bon vivanta sierżanta Troya? A może żadnego (w powieściach tego autora kobiety często są niezależne i nieraz dają temu wyraz)? U Hardy'ego nic nie jest proste, a najmniej losy bohaterów. Autor - jak w prawie każdej swej powieści - kreuje świat złamanych serc i zawiedzionych nadziei. Dostajemy pięknie napisany kameralny dramat wpasowany w dziewiętnastowieczną angielską wieś; opisy samotnych wrzosowisk, humorystyczny nieraz przekrój wiejskiego społeczeństwa, strzyżenie owiec, emancypacja Betsaby (zwolniła ekonoma i sama jeździ na giełdę towarową!) są tłem do ukazania odwiecznych rozterek serca, pomyłek brzemiennych w skutki, oraz złośliwości losu. Czytaj dalej...
Farmer Gabriel Oak zakochuje się w przyjezdnej młodej kobiecie, Betsabie Everdene. Ona jednak odrzuca oświadczyny Gabriela i znika z jego życia. Na Oaka spada nagły cios - za sprawą psa o nieutemperowanym charakterze ginie całe stado owiec. Farmer musi się najmować jako parobek, by zarobić na utrzymanie. Pewnego dnia przypadkowo trafia do dużego folwarku, gdzie panią jest Betsaba. Czy wolno mu kochać ją nadal? Jak potoczą się losy ich miłości? Czy Betsaba wybierze Boldwooda, dżentelmena z sąsiedztwa, czy bon vivanta sierżanta Troya? A może żadnego (w powieściach tego autora kobiety często są niezależne i nieraz dają temu wyraz)? U Hardy'ego nic nie jest proste, a najmniej losy bohaterów. Autor - jak w prawie każdej swej powieści - kreuje świat złamanych serc i zawiedzionych nadziei. Dostajemy pięknie napisany kameralny dramat wpasowany w dziewiętnastowieczną angielską wieś; opisy samotnych wrzosowisk, humorystyczny nieraz przekrój wiejskiego społeczeństwa, strzyżenie owiec, emancypacja Betsaby (zwolniła ekonoma i sama jeździ na giełdę towarową!) są tłem do ukazania odwiecznych rozterek serca, pomyłek brzemiennych w skutki, oraz złośliwości losu. Czytaj dalej...
Etykiety:
Thomas Hardy,
uczestnik - Agata Adelajda
wtorek, 30 września 2014
"Panny z Wilka" Jarosław Iwaszkiewicz
40-letni Wiktor, stary kawaler, ma za sobą przeżycia I wojny światowej oraz niedawną, nagłą śmierć przyjaciela. Po konsultacji z lekarzem bierze dłuższy urlop na podreperowanie podupadłej
psychiki. Jedzie do dworku na wsi, w pobliżu domostwa wujostwa, w którym spędzał niejedne wakacje u progu
dorosłości w towarzystwie panien z Wilka, dorastających wówczas, pięknych
dziewcząt. Łączy go z tym miejscem i w sumie każdą z panien, mnóstwo
wspomnień. Także one przypominają sobie swoje zauroczenie młodym,
przystojnym Wiktorem. Jednak w momencie konfrontacji przeszłości z
teraźniejszością każde z nich wiele spraw zaczyna widzieć w innym
świetle.
Świetne opowiadanie o przemijaniu, samotności, dojrzałości. O tym, że chwile odchodzą bezpowrotnie, że po latach można żałować pewnych decyzji. O zastanawianiu się, co by było gdyby... Napisane w okresie międzywojennym nie traci znaczenia także dziś.
Świetne opowiadanie o przemijaniu, samotności, dojrzałości. O tym, że chwile odchodzą bezpowrotnie, że po latach można żałować pewnych decyzji. O zastanawianiu się, co by było gdyby... Napisane w okresie międzywojennym nie traci znaczenia także dziś.
poniedziałek, 29 września 2014
Panie z Cranford - Elizabeth Gaskell
Panie z Cranford autorstwa Elizabeth Gaskell są jedną z
tych przyjemnych powieści, które mimo iż chciałoby się czytać dłużej,
czyta się jednym tchem. To pierwsza powieść tej autorki, po jaką
sięgnęłam, ale zaręczam uroczyście, że nie ostatnia!
Elizabeth Stevenson urodziła się w 1810 roku, jako jedno z ośmiorga
dzieci Elizabeth Holland oraz pastora kościoła unitariańskiego, Williama
Stevensona. W wieku dwóch lat maleńka Lizzie straciła matkę, ale ojciec
ożenił się ponownie; dziewczynka zamieszkała z ciotką mieszkającą w
Knutsford, które Elizabeth opisze wiele lat później jako Cranford.
W
wieki 22 lat poślubiła - a jakże - pastora kościoła unitariańskiego,
Williama Gaskella. Gaskellowie prowadzili tak zwany dom otwarty,
przyjmując na proszonych kolacjach między innymi Charlesa Dickensa,
Johna Ruskina (znany krytyk sztuki), autorkę Chaty wuja Toma
Harriet Beecher Stowe. Do legendy przeszła jej przyjaźń z inną, kultową
dziś pisarką - Charlotte Brontë, której biografię pióra Gaskell uważa
się za jedną z najlepszych.
Pierwszą opublikowaną powieścią Gaskell była wydana w 1848 roku Mary Barton. Trzy lata później ukazało się Cranford. Czytaj dalej...
Shirley - Charlotte Brontë
Do wspaniałych powieści sióstr Brontë wracam regularnie. Już dawno za mną są Vilette, Agnes Grey, Wichrowe wzgórza, czy Jane Eyre. Korzystając z nowych wydań sięgnęłam po nigdy nie publikowaną w naszym kraju Shirley. Na okładce można natrafić na wielce krzywdzący "wyciąg" z powieści, który sprowadza się tylko i wyłącznie do strefy miłosnej. Owszem, miłość jest tam obecna, ale dla mnie Shirley to
traktat o silnej kobiecości, która w XIX-stym wieku musiała się
przebijać, byśmy w XX-stym wieku zbierały plony zasiane przez Jane
Austen i siostry Brontë.
Kobiety, uwięzione w konwenansach nie miały zbyt wiele do powiedzenia,
zwłaszcza w 1811 roku, kiedy rozgrywa się akcja powieści Charlotty
Brontë. [O siostrach pisałam obszernie przy okazji Agnes Gray TU.]
Pamiętamy z powieści Austen, że kobiety wtedy nie mogły dziedziczyć;
jednakże z braku męskiego spadkobiercy, Shirley Keeldar odziedziczyła
pokaźny majątek, o który stara się niejeden kawaler (zauważcie - kobieta
nie jest brana pod uwagę, jedynie jej wiano!) Shirley jest młoda,
zrównoważona i pewna siebie. Pragnie sama decydować o swoim losie i z
determinacją dąży do szczęścia: - Tego, za którego wyjdę za mąż - mówi Shirley - zdecydowana jestem szanować, podziwiać i kochać. W odpowiedzi słyszy: - Niedorzeczność! To niestosowne - to nie przystoi kobiecie! Czytaj dalej...
Etykiety:
Charlotte Brontë,
Shirley,
uczestnik - Agata Adelajda
Przebudzenie - Kate Chopin
Przebudzenie Kate Chopin
powstało pod koniec XIX-go wieku, dokładnie w 1899 roku, a wydane
zostało w St. Louis, gdzie Chopin przeprowadziła się po śmierci męża.
Powieść obyczajowa, dość swobodna jak na owe czasy, dziś trąci myszką i
wydaje się łagodna jak dobranocka. Piękna Edna Pontellier jest znudzona
swoim zaaranżowanym małżeństwem. Akurat wraz z małżonkiem bawi w
kurorcie, gdzie zaprzyjaźnia się z bawidamkiem, Robertem Lebrunem. Pod
koniec wakacji w Ednie "budzi się" uczucie, co pociąga za sobą
"przebudzenie" z jałowości jej egzystencji. Czytaj więcej...
Etykiety:
Kate Chopin,
Przebudzenie,
uczestnik - Agata Adelajda
piątek, 26 września 2014
"Błękitny Zamek" L.M.Montgomery
Po latach zatęskniłam za twórczością Autorki Ani z Zielonego Wzgórza, która zawsze będzie mi się kojarzyła z czasem beztroskiej nastoletniej młodości i klimatem chwytającym za serce, obecnym w każdej Jej powieści. Anię znam już na pamięć, a Błękitny Zamek czytałam tylko raz, dawno dawno temu, dlatego po ten tytuł sięgnęłam tym razem w bibliotece.
Valancy jest starą panną. Ma 29 lat i o zgrozo, nigdy w życiu nie miała adoratora, nigdy nikogo nie kochała, ba, nic nie wskazuje na to, by ten stan miał ulec zmianie! Mieszka z apodyktyczną matką i wścibską kuzynką w brzydkim ceglanym domu, w okolicy napawającej ją obrzydzeniem. Jest wciąż traktowana jak mała dziewczynka, musi nosić grube pończochy by się nie przeziębić, nie może spóźniać się na posiłki, nie ma przyzwolenia na zbyt długie czytanie książek i przebywanie samotnie we własnym pokoju, a już na pewno nie może mówić tego, co myśli. Dzień po smutnych, ponurych urodzinach Valancy dowiaduje się, że ma poważną chorobę serca i pozostał jej maksymalnie rok życia. Dziewczyna postanawia nie zmarnować tego czasu i robić wszystko to, czego do tej pory nie wypadało, nie było wolno czy się bała. Wreszcie czuje, co to znaczy być wolnym!
Przesympatyczna powieść pokazująca, że na zmiany nigdy nie jest za późno, że warto wziąć życie we własne ręce.
Jest to również świetny obraz epoki. Autorka maluje wyraziste portrety wielu postaci, członków rodziny Valancy a także mieszkańców miasteczka. Ukazuje ich wścibstwo, złośliwość, zamiłowanie do obgadywania i krytykowania wszystkich i wszystkiego. Nie raz współczułam głównej bohaterce życia w tak destrukcyjnym otoczeniu...
Książka napisana pięknym językiem, bogata w magiczne wręcz opisy przyrody , pełna uczuć, emocji, ciepła i romantyzmu.
Valancy jest starą panną. Ma 29 lat i o zgrozo, nigdy w życiu nie miała adoratora, nigdy nikogo nie kochała, ba, nic nie wskazuje na to, by ten stan miał ulec zmianie! Mieszka z apodyktyczną matką i wścibską kuzynką w brzydkim ceglanym domu, w okolicy napawającej ją obrzydzeniem. Jest wciąż traktowana jak mała dziewczynka, musi nosić grube pończochy by się nie przeziębić, nie może spóźniać się na posiłki, nie ma przyzwolenia na zbyt długie czytanie książek i przebywanie samotnie we własnym pokoju, a już na pewno nie może mówić tego, co myśli. Dzień po smutnych, ponurych urodzinach Valancy dowiaduje się, że ma poważną chorobę serca i pozostał jej maksymalnie rok życia. Dziewczyna postanawia nie zmarnować tego czasu i robić wszystko to, czego do tej pory nie wypadało, nie było wolno czy się bała. Wreszcie czuje, co to znaczy być wolnym!
Przesympatyczna powieść pokazująca, że na zmiany nigdy nie jest za późno, że warto wziąć życie we własne ręce.
Jest to również świetny obraz epoki. Autorka maluje wyraziste portrety wielu postaci, członków rodziny Valancy a także mieszkańców miasteczka. Ukazuje ich wścibstwo, złośliwość, zamiłowanie do obgadywania i krytykowania wszystkich i wszystkiego. Nie raz współczułam głównej bohaterce życia w tak destrukcyjnym otoczeniu...
Książka napisana pięknym językiem, bogata w magiczne wręcz opisy przyrody , pełna uczuć, emocji, ciepła i romantyzmu.
piątek, 12 września 2014
"Kurtyna" - Agata Christie
Akcja powieści "Kurtyna", wydanej w 1975 roku, już po śmierci autorki, zamyka cykl książek o genialnym małym Belgu, który zawsze powtarzał, że "nie popiera zbrodni".
Opada kurtyna, która poszła w górę w 1920 roku, kiedy ukazała się po raz pierwszy "Tajemnicza historia w Styles": Herkules Poirot rozwiązując swą ostatnią zagadkę i tym razem sam wymierza sprawiedliwość; umiera, pokonany wiekiem i chorobą, ale jak zwykle zwycięski. Mon ami - to są jego ostatnie słowa, zwrócone do przyjaciela, kapitana Hastingsa, wiernego kronikarza jego dokonań.
Podświadomie odsuwałam to wydarzenie. Zeszłoniedzielna rozmowa z pewną Asią, jedną z najsympatyczniejszych internetowych znajomości mych(to tak na marginesie), a także fakt, że moja Mama oglądnęła „Kurtynę” i WIEDZIAŁA, sprawiło to razem, że zlekceważyłam fakt iż z cztery zbiory opowiadań z Poirotem leżą i czekają a jedną książkę muszę zamówić. Wyszarpnęłam z półki ową „Kurtynę” i z uczuciem przejmującego smutku i strachu powróciłam do Styles.
Tam gdzie wszystko się zaczęło…
"Tu mieszkał, kiedy po raz pierwszy przybył do naszego kraju" Początek i koniec - Styles |
Moja przygoda z Poirotem, na
dobre rozpoczęła się na początku 2012 roku, wtedy też wpadłam w nałóg gromadzenia
książek z Poirotem, allegro było bardzo pomocne, bo dopiero niedawno wznowiono
sporo książek, które do tej pory były dostępne tylko na wtórnym rynku. Nawiasem
mówiąc, tak zdobyłam „Kurtynę”. Mania i choroba Herkulesowa miała różne fazy,
były miesiące gdy czytałam jednym cięgiem prawie same książki Christie. Były
też takie, jak ostatnio, czyli posucha. Christie to klasyka, jej klasy będę
broniła własną piersią. Nie chciałam kończyć tej przygody. Mam zresztą
wrażenie, że teraz wrócę znowu do Poirota nim rozpocznę przeprawę z panną
Marple.
Co za cudowny czas, tyle pięknych
książek. Kilkakrotnie prosiliście mnie abym pokazała swoją Agatową kolekcję. W
tym wpisie, uczynię tym prośbą zadość. Jeszcze brakuje mi kilku książek, które
poznałam w wersji audio.
Ale przejdę do „Kurtyny”, chociaż
wierzcie mi, serce mi pęka, a w tym czasie w którym do Was piszę, mój Matecznik
myśli, jak za moimi plecami skontaktować się z moimi znajomymi prawnikami,
którzy napiszą wniosek o moje ubezwłasnowolnienie. Bo ja boleję… Straciłam
przyjaciela. Agata Christie w sposób mistrzowski pożegnała swojego Belga,
który, jeśli wierzyć przekazom, niemożebnie ją irytował. To, że „Kurtyna” nie
jest tak sławną powieścią, tłumaczę tym, że obecnie ciężko ją zdobyć, a siłą tej
powieści leży również w przywiązaniu czytelnika do Poirota. Byłam, jestem! Przywiązana
i od pierwszej strony dałam się porwać emocjom i atmosferze.
Znany nam z wcześniejszych
powieści przyjaciel Poirota – Hastings zostaje wezwany listownie przez
Nekrolog Poirota z New Yourk Times`a |
Oryginalna recenzja na BLOGU
"Morderstwo na plebanii" - Agata CHristie
Kiedy proboszcz St Mary Meade znalazł w swym gabinecie zwłoki pułkownika Protheroe, w miasteczku zawrzało od plotek. Kiedy zaś aż dwie osoby przyznały się jednocześnie do zastrzelenia pułkownika, prowadząca śledztwo policja zupełnie już nie wiedziała, co myśleć. Nawet panna Marple, miejscowy detektyw w spódnicy, miała aż siedmioro podejrzanych. Przedstawiła jednak w końcu właściwe rozwiązanie zagadki, wprawiając w zdumienie pastora i naczelnika policji oraz ratując życie pewnemu nieszczęśliwemu młodzieńcowi, którego tajemnicę również rozgryzła. Przed panną Marple bowiem, jak uznali pastorostwo, nic się nie ukryje. Ale w gruncie rzeczy jest przemiła...
Jadąc na urlop wiedziałam, że jeśli tylko pogoda dopisze oddam się kijaszkowaniu, które jakoś ostatnio poszło w odstawkę. Ponieważ też nie haftuję, to nie mam pretekstu do słuchania książek w wersji audio. Owszem sporo spacerowałam i jeździłam rowerem, ale nie sama, więc nie wypadało mi władować słuchawek na uszy. Pogoda mi dopisała(z wyjątkiem jednego dnia) i trochę pochodziłam, na wyjazd wzięłam dwa audiobooki, ale słuchałam tylko jednego. Niestety nie nagrałam całości i zakończenie powieści poznałam dopiero po powrocie. Ostatnio bowiem dokańczałam książkę w drodze z i do pracy.
Moim zdaniem powieści Christie są
doskonałe do słuchania… nie są długie, akcja nie jest bardzo dynamiczna, więc
nie da się zgubić. Można spokojnie słuchać i kontemplować naturę.
Tym razem sięgnęłam po pierwszą
powieść z serii o Pannie Marple. Słyszałąm sporo głosów sceptycznych o tej
serii, że jest nieporównywalnie słabsza niż te książki z Poirotem. Mimo
wszystko ciekawość zwyciężyła i w ten sposób inauguruję czytanie o przygodach
panny Marple.
W małej miejscowości, na plebanii
znaleziono zwłoki pułkownika Protheroe,
ów dżentelmen był znaczną postacią, ale bynajmniej, nie oznacza to iż cieszył
się ogólną sympatią. Przeciwnie, wydaje się, że nie lubił go nikt, a sporo osób
go nienawidziło. Sprawa wydaje się jasna, gdy ktoś do morderstwa się przyznaje,
później przyznaje się ktoś inny, później mamy jeszcze jedno wyznanie, a na jaw
wychodzą nowe sekrety i nieścisłości. Policja wpada w rozpacz, proboszcz chodzi
zafrasowany, ale pogody ducha nie traci stara panna, która wie wszystko o
wszystkich – panna Marple, która lubi zajmować się ogrodem(więc ciągle jest na
zewnątrz) i pasjami podgląda ptaki(stąd na jej szyi często dynda lornetka).
Sprawa nie zostałaby rozwiązana bez udziału starszej panny, to pewne.
czwartek, 11 września 2014
"Niewinne mścicielki" Karen Blixen
Anglia, rok 1840. Lucan jest ambitną, ale ubogą sierotą, pracującą jako
guwernantka. Gdy bogaty pracodawca składa jej uwłaczającą godności
panienki propozycję, Lucan ucieka. Odnajduje swą przyjaciółkę z lat
szkolnych, wychowywaną w luksusach Zosine. Okazuje się,że i druga z
dziewcząt zostaje opuszczona przez ojca, pozbawiona domu i majątku przez
wierzycieli. Młode kobiety postanawiają udać się do Londynu, by tam
szukać pracy. Traktują się jak siostry, Lucan wręcz czuje się
zobowiązana opiekować się naiwną i nieznającą życia Zosine. Trafiają
wreszcie do Francji, do domu pastora i jego żony, gdzie wiodą spokojny z
pozoru żywot wychowanek.
Powieść zaczyna się jak zwykłe romansidło, potem robi się dziwnie, a wreszcie-strasznie. Pobożny duchowny okazuje się kimś innym niż wskazywałby jego wygląd i zachowanie prostolinijnego, cichego staruszka.
Autorka zawarła w powieści wiele przemyśleń na temat wiary, religii, wręcz ortodoksji, a także na temat relacji damsko-męskich. W większości ujęła je w przydługie i nużące nieco monologi bohaterów. Aby przez nie przebrnąć rzeczywiście trzeba się mocno wczuć w realia XIX wiecznej Anglii, tak dalekie od dzisiejszych. Nie raz uwierały mnie poglądy bohaterów, zwłaszcza małżeństwa, które zaopiekowało się przyjaciółkami, jak choćby to, że mężczyzna jest jednostką nadrzędną nad kobietą i dziwna jest sytuacja, że wysłuchuje tego, co kobieta mówi! Do fabuły wprowadzonych jest kilka wątków pobocznych, nie mających zbyt dużego znaczenia, a jedynie rozwlekających akcję. Nie zabrakło i miłosnych westchnień obu dziewcząt, notabene do mężczyzny, który pojawił się w ich domu dosłownie na chwilę i wywołał uczucia czysto platoniczne.
Książka mnie nie zachwyciła, wręcz momentami męczyła. Jest specyficzna i nieco dziwna, momentami naiwna. Napisana jakby na siłę. Zupełnie inna niż "Pożegnanie z Afryką".
Notka ukazała się również na moim blogu.
Powieść zaczyna się jak zwykłe romansidło, potem robi się dziwnie, a wreszcie-strasznie. Pobożny duchowny okazuje się kimś innym niż wskazywałby jego wygląd i zachowanie prostolinijnego, cichego staruszka.
Autorka zawarła w powieści wiele przemyśleń na temat wiary, religii, wręcz ortodoksji, a także na temat relacji damsko-męskich. W większości ujęła je w przydługie i nużące nieco monologi bohaterów. Aby przez nie przebrnąć rzeczywiście trzeba się mocno wczuć w realia XIX wiecznej Anglii, tak dalekie od dzisiejszych. Nie raz uwierały mnie poglądy bohaterów, zwłaszcza małżeństwa, które zaopiekowało się przyjaciółkami, jak choćby to, że mężczyzna jest jednostką nadrzędną nad kobietą i dziwna jest sytuacja, że wysłuchuje tego, co kobieta mówi! Do fabuły wprowadzonych jest kilka wątków pobocznych, nie mających zbyt dużego znaczenia, a jedynie rozwlekających akcję. Nie zabrakło i miłosnych westchnień obu dziewcząt, notabene do mężczyzny, który pojawił się w ich domu dosłownie na chwilę i wywołał uczucia czysto platoniczne.
Książka mnie nie zachwyciła, wręcz momentami męczyła. Jest specyficzna i nieco dziwna, momentami naiwna. Napisana jakby na siłę. Zupełnie inna niż "Pożegnanie z Afryką".
Notka ukazała się również na moim blogu.
Morituri - J .I. Kraszewski
"Morituri" to kolejna JIK-owa satyra na upadek arystokracji. Biorąc pod uwagę, iż tytuł oznacza "idący na śmierć", zaczynam podejrzewać autora o ciągoty kryptomarksistowskie:). Także jeśli chodzi o treść autor nie żałował sobie elementów dydaktyczno-agitacyjnych. Książęca rodzina Brańskich musi z własnej winy nie tylko zubożeć, ale i stanąć na krawędzi biologicznej eksterminacji. Chyba jednak wady arystokracji nie mogły być az tak ciężkie, a wychowanie młodzieży aż tak niepraktyczne, jak to nam przedstawia nasz mistrz pióra, gdyż większość wialkich rodów jakoś nie wygasła, mimo skrajnie niesprzyjających warunków, choćby na wczesnych etapach wprowadzania komunizmu w PL. Co więcej - radzą sobie z reguły nieźle a jak bida przyciśnie, to nie wzdragają się przed ręką nuworyszy z kręgów biznesowych. Pecunia non olet.
Wracając do książki - mam wrażenie, że przez swoja konsekwencję w kamieniowaniu arystokracji, JIK zarżnął zupełnie nieźle zapowiadającą się obyczajówkę. Szkoda. W tej sytuacji polecić mogę chyba tylko tym, których denerwują lansujący się po kolorówkach "księżna" Dominika Lubomirska z Kulczyków i "książę" Michał Czartoryski z Niemczyckich (ach, przecież faceci raczej nie zmieniają nazwisk, przynajmniej na razie).
A teraz garść cytatów czytelniczych, zdecydowanie nie dla miłośników akcji Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka i pokrewnych.
"Czytał książę Robert wiele, ale czytanie było dla niego rodzajem rozrywki raczej, niż nauką poważną. Czytal bez wyboru, zmieniając treść, szukając kontrastów, biorąc i rzucając dzieła najróżniejsze, choć bez książki wytrwać nei mógł i nie umiał. Rzekłbyś, że się nią jak opium tylko upajał, aby o życiu i ciężarach jego zapomnieć." [1]
" Ale cóż się stało? Co tak pilnego? Zmiłuj się - zakrzyknął z łoża Gozdowski. - Budzisz mnie, gdym dopiero od godziny usnął. (...) wziąłem do ręki nową powieść pani Sand (...) i zaczytałem sie do rana.
A po co czytasz powieści? Po co? - rozśmiał się Zenon - będąc plenipotentem i mając o ósmej rano pokój pełen ekonomów(...). [2]
[1] Morituri, J.I. Kraszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1986, s. 51
[2]tamże, s. 47
Zdjęcie: lubimyczytac.pl
środa, 10 września 2014
Ogniem i mieczem - pierwsza z trzech powieści historycznych napisanych ku pokrzepieniu serc przez Henryka Sienkiewicza w latach 1884-1888. Akcja powieści rozgrywa się w latach 1648-1651 w okresie powstania Chmielnickiego na Ukrainie. Pozostałe części Trylogii to Potop i Pan Wołodyjowski. Powieść była pierwotnie wydana w odcinkach w latach 1883 - 1884 w warszawskim dzienniku Słowo i, z minimalnym opóźnieniem w stosunku do Słowa, także w dzienniku krakowskim Czas. Pierwsze wydanie książkowe ukazało się w 1884 w Warszawie. Wydanie książkowe miało inne zakończenie powieści aniżeli wersja wydrukowana w czasopismach. Część rękopisu powieści przechowywana jest w Ossolineum we Wrocławiu. Autor mija się chwilami z historyczną prawdą, co nie ujmuje dziełu wartości literackich. Sienkiewicz tworzył swoją powieść, aby podnieść na duchu żyjących pod zaborami Polaków
W sobotę, przypadkiem usłyszałam
o akcji „Czytamy Trylogię”, a że dzień wcześniej Asieńka pisała mi, że choroba
ją zmogła i czyta „Ogniem i mieczem”, przeto porzuciłam zamiar, aby zabrać się
za mój ukochany, trzeci tom Trylogii ku pokrzepieniu serc pisanej i pomyślałam,
że oto świetny pretekst do powtórzenia sobie „Ogniem i mieczem”. Do „Potopu”
nikt mnie nie namówi, czytałam TO już ze cztery razy i – dla Boga Panie
Wołodyjowski – nie namówicie mnie.
Pomysł czytania „Ogniem i
mieczem” zaowocował. Oto otwierając tom drugi znalazłam kartkę z kalendarza…
135 dni przed moim narodzeniem. Matecznik czytała Trylogię, przepytywana
przyznała się jeszcze do „Nocy i dni”, to wiele wyjaśnia, moje literackie gusta
i aberracje. Znalezienie tej kartki było
miłym przeżyciem…. Polecam popytać Mamy co czytały, nosząc Was pod sercem…
fajnych rzeczy można się dowiedzieć.
Ad rem, jednakże… Akcja pierwszej
części Trylogii rozpoczyna się w dziwnym roku 1648. Pierwsze zdanie tej książki
weszło do kanonu. Pewnie często słyszycie… jest też jednym z lepszych
książkowych początków. Wprowadza klimat, intryguje. Cudo. Sienkiewicz ma to do
siebie, że pisze tak, iż czytając przenosimy się w czasie, ja oprócz wędrówki
do czasu buntu Chmielnickiego cofnęłam się do chwili, gdy pierwszy raz „Ogniem
i mieczem” czytałam, a było to dawno. Bardzo dawno temu…
Całość dostępna TUTAJ
Subskrybuj:
Posty (Atom)